Vincent Blakemore ma jeden cel – przejąć władzę. Nic i nikt nie liczy się bardziej. To, co dla reszty rodzeństwa wydaje się właściwe, dla niego jest marnowaniem potencjału.
Każdy ma jednak słaby punkt.
W przypadku Vincenta to Maddy Cloud – kobieta, która zauroczyła go przed laty. A teraz, kiedy spotykają się po raz kolejny, całe jego zaplanowane życie wywraca się do góry nogami.
Pozostaje tylko jeden mały problem… Narzeczona Vincenta. Gwarancja niezachwianych interesów rodziny.
Ojciec Vincenta nie jest zadowolony, gdy odkrywa, że jego syn zmienił priorytety, a objęcie władzy przestało być na pierwszym miejscu. Mężczyzna gotów jest posunąć się do wszystkiego, by postawić na swoim. Nie wie tylko, że jego syn również.
Czy zakazane uczucie ma szansę przetrwać?
Do jakich rzeczy zdolni są ci, którzy pragną osiągnąć cel?
Książkowa Nutka –
Mam wrażenie, że niedawno co świętowaliśmy premierę „Jacoba”, a już czas na braciszka, a uwierzcie, że podczas lektury „Vincenta” będzie się działo, oj będzie! Ten człowiek, to wulkan, który nie wiadomo kiedy wybuchnie. Autorka zadba o to abyście nie potrafili odłożyć tej powieści na później, póki nie zobaczycie ostatniej kropki i mimo iż jest to historia zamknięta, to będziecie mieli niedosyt i chęć na kolejny tom na już, na wczoraj! Taka właśnie jest twórczość Kingi, uzależniająca jak cholera!!!
Vincent, to pupilek ojca, który ma przejąć biznes po nim, a Maddy to przyjaciółka Katherine, która się w Vincencie podkochuje, ale nie ma u niego szans, przecież on niebawem ma się ożenić 😉 Oj uwierzcie mi na słowo, że w tej książce iskrzy aż chwilami bałam się czy te strony to wytrzymają czy raczej książka stanie w ogniu 😉 tak samo jak moje policzki 😛 Oj było tutaj gorąco, oj było 😉 nie tylko ze względu na zaserwowaną przez autorkę adrenalinkę, ale i namiętność opisaną w taki sposób, że działała na wyobraźnię, oj działała <3
Uwielbiam twórczość Kingi, za każdym razem zastanawiam się czym jeszcze mnie zaskoczy, przecież było już wszystko i za każdym razem okazuje się, że jej wyobraźnia nie zna granic, a moja jest chyba wielkości ziarnka piasku! Kinga rób dalej to co robisz, bo robisz to najlepiej!!!
siedzewksiazkach –
Stwarzanie pozorów, tlące się dawne uczucia i chęć przejścia władzy. To oznacza tylko tyle, że VINCENT wkracza na salony…
Choć to Jacob był pierwszym, którego poznałam z rodzeństwa Blakemore’ów, to nie zawrócił mi on w głowie tak mocno jak Vincent. To bohater tego drugiego tomu przyciągnął mnie do siebie jak magnes. Zdecydowanie musicie go poznać.
Maddy Cloud przyjaźni się z Katherine Blakemore. To poniekąd za jej sprawą, kilka lat temu miała okazję poznać jej rodzeństwo, w tym Vincenta. Dziewczyna od tamtej pory coś do nie czuje, ale ich relacja jest wręcz zakazana.
Vincent Blakemore dąży do przejęcia władzy po ojcu. Nie utrzymuje zbyt dobrych kontaktów z rodzeństwem i poniekąd czuje się samotny. Jego przyszła narzeczona Nora niczym go nie ujmuje i tym samym tylko denerwuje.
Gdy Vincent i Maddy spotykają się po tych kilku latach, dawne uczucie odżywa, a oni sami zatracają się w marzeniach. Jednak czy zdołają być razem przy tak wielu przeciwnościach?
VINCENT urzeka mnie swoją charyzmą, zdystansowaniem i całkowicie odmiennym spojrzeniem na rodzinę Blakemore’ów niż to, z którym mogłam się zapoznać w pierwszym tomie. Tutaj widzimy dorosłego mężczyznę, który uwikłany w interesy ojca jest niczym jego chłopiec na posyłki z jasno określoną przez rodzica przyszłością. Gdy Maddy ponownie wkracza w życie głównego bohatera, on sam zaczyna dostrzegać, że może chcieć dla siebie czegoś innego. Ale osiągnięcie tego będzie niezwykle trudne.
Pochłonęłam „Vincenta” w kilka godzin. Gdy już zaczęłam, to po prostu nie mogłam się od niego oderwać. Musiałam dowiedzieć się jak zakończy się ta historia i czy moi ulubieni bohaterowie zaznają szczęścia. Mogę Wam zdradzić, że zakończenie choć z pozoru jednoznaczne, pozostawia furtkę do dalszego życia tej dwójki. Jestem ciekawa jak się ono potoczy.
VINCENT pokazuje, że każdy ma prawo do szczęścia, bez wyjątku, że czasem trzeba się postawić innym, żeby uzyskać to na czym nam zależy. Ale przede wszystkim ukazuje, że w rodzinie siła. A posiadanie rodziny tak licznej i tak na swój sposób wyjątkowej jak ta Blakemore’ów to naprawdę coś fenomenalnego. Trzeba tylko umieć ich docenić.